Jednym z najciekawszych zagadnień teorii chaosu jest efekt motyla, spopularyzowany przez słynny film z 2004. O efekcie motyla mówimy gdy błahe, pozornie całkowicie nieistotne zdarzenie ma ogromne, niemożliwe do przewidzenia konsekwencje. W dzisiejszym świecie globalizacji, gdy kontakty między odległymi częściami globu są łatwiejsze i szybsze niż kiedykolwiek wcześniej, odczuwamy ten fenomen z całą mocą. Co może mieć wspólnego wyrzucony na śmietnik popsuty odtwarzacz MP3 z piractwem w Somalii? Jak się okazuje, bardzo wiele.
Ile rocznie produkujemy e-śmieci?
Planowe postarzanie produktów – jedna z podstaw dzisiejszej gospodarki – powoduje powstanie ogromnej liczby odpadów elektronicznych. Należą do nich popsute komponenty urządzeń (zużyte dyski twarde SSD), całe urządzenia, których naprawa nie jest opłacalna (np. drukarki z popsutą głowicą) czy nawet zupełnie sprawny sprzęt (np. stare pecety), wyrzucony jako przestarzały i niesprzedawalny. Według danych zgromadzonych przez HOP, przeciętny mieszkaniec Francji rocznie produkuje ich aż 16-20 kg. Zjawisko to na podobną skalę ma miejsce również w innych krajach wysoko rozwiniętych.
W samym tylko 2016, na całym świecie powstało 44,7 milionów ton e-śmieci. Ponieważ ,,suche” liczby mogą nie oddawać istoty problemu, użyjmy kilku porównań. Masa wielkiej piramidy Cheopsa – największej z egipskich piramid o wysokości 146 m – szacowana jest na 6 milionów ton. Lekki w porównaniu do niej, warszawski Pałac Kultury i Nauki waży ,,tylko” ok. 98 tysięcy ton, zaś wieża Eiffla 10 tysięcy ton. Innymi słowy: powstałe w 2016 e-śmieci łącznie ważą tyle co ponad 7 piramid Cheopsa, 456 PKiN-ów lub 4470 wież Eiffla!
Dlaczego Szalony Kapelusznik z Krainy Czarów zwariował?
Masa e-śmieci to jednak tylko początek problemów, jakie sprawiają. Osobom czytającym ,,Alicję w krainie Czarów” lub oglądającym jedną z jej licznych ekranizacji, na pewno zapadła w pamięć postać Szalonego Kapelusznika. Czemu jednak Kapelusznik oszalał? Co popularne nakrycia głowy mają wspólnego z obłędem? W epoce wiktoriańskiej, gdy Lewis Carroll tworzył swe opus magnum, do wyrobu kapeluszy powszechnie używano rtęci. Stały kontakt z tym metalem, na który narażeni byli kapelusznicy, powodował liczne symptomy neurologiczne, w tym utratę pamięci, zaburzenia mowy oraz drgawki.
Nie będzie zapewne zaskoczeniem informacja, że rtęć jest jednym z głównych składników elektronicznych odpadów. A to dopiero początek listy potencjalnie niebezpiecznych substancji w e-śmieciach. Należy ją bowiem poszerzyć o ameryk (znany z właściwości karcynogennych), ołów (zaburzający funkcje poznawcze i obniżający IQ), kadm (powodujący uszkodzenia płuc i nerek), a także polichlorek winylu (wiązany z bezpłodnością).
Utoniemy w elektronicznych śmieciach
Co gorsza, stopień przetwarzania odpadów elektronicznych jest bardzo niski – sięga zaledwie 20%. Oznacza to, że w przeciwieństwie do bioodpadów, które prędzej czy później ulegną naturalnemu rozkładowi, hałdy e-śmieci będą stale rosnąć i rosnąć. Tak niski stopień recyklingu elektronicznych odpadów jest związany z jego wysokim kosztem. Recykling, by był bezpieczny dla środowiska oraz efektywny, musi niestety kosztować krocie. Wielkie koncerny rozwiązują tę trudność, zlecając przetworzenie swoich śmieci krajom Trzeciego Świata, mniej zatroskanych kwestiami sozologicznymi.
Ponieważ międzynarodowym gigantom zależy głównie na pozbyciu się odpadów, mniej przejmują się tym, co faktycznie zrobią z nimi skupujące je ubogie kraje. W efekcie śmieci, które teoretycznie powinny być zutylizowane, w praktyce tworzą ciągle powiększające się góry odpadów. Tanie śmietniska państw słabo rozwiniętych, nie spełniają podstawowych norm sanitarnych, zatruwając atmosferę, glebę i wodę. Jest to tym tragiczniejsze, że większość najbardziej zagrożonych wyginięciem gatunków zwierząt, żyje właśnie w ubogich krajach Afryki i Azji, zamienionych w śmietniki przez chęć ślepego zysku.
Składowanie śmieci w najuboższych państwach świata często prowadzi do niespodziewanych konsekwencji. Bardzo pouczający jest casus Somalii. Kraj ten od 1991 pogrążony jest w krwawej wojnie domowej. Kontrolujący różne części Somalii kacykowie często w zamian za gotówkę, zgadzali się na składowanie śmieci na podległym sobie obszarze. W krótkim czasie doprowadziło to do skażenia przybrzeżnych wód Somalii i masowego wymieranie ryb. Pozbawieni dotychczasowego źródła dochodu rybacy, zaczęli masowo uprawiać piractwo, paraliżujące handel oraz komunikację w cieśninie Bab-el-Mandeb.
Dawid