Jeszcze do niedawna codzienność regulowało kilka niepisanych i potrzebnych zasad: nie marnuj, szanuj pracę, jak coś zepsułeś – napraw to. Trzy reguły, które można było zastosować do życia domowego, społecznego i zawodowego. Sytuacja związana z planowanym postarzaniem produktu to zupełne przeciwieństwo tych praktycznych mądrości. Marnotrawienie już nie budzi u nas takich wyrzutów sumienia jak kiedyś. Mamy wszystkiego pod dostatkiem a z reguły łatwy przyrost określonego dobra, dostępnego w dużej ilości jest odwrotnie proporcjonalny do szacunku i oszczędności wobec niego.

Idea planned obsolescence – planowanego postarzania lub planowanego ograniczania trwałości produktu pcha nas ku takiemu stosunkowi do posiadanych dóbr.  Projektowanie i wytwarzanie wadliwych elementów w urządzeniach AGD, RTV i innych to ewidentne marnowanie, brak szacunku do pracy i nieodpowiedzialność za to, co się zrobiło. Projektanci marnują swój talent, zgadzając się na tworzenie sprzętów z wadliwymi elementami, które, na dłuższą metę, utrudniają codzienność. Firmowe serwisy nie są skłonne do naprawy zużytych  części – wolą wymienić je na nowe a te uszkodzone po prostu wyrzucają. Przyzwyczailiśmy się do takiej rzeczywistości mimo, że często nas uwiera. A może warto by było zrobić coś na przekór tej sytuacji?

Jednorazowe powinny być tylko sztućce

Decydując się na zakup nowego smartfona czy telewizora bierzemy pod uwagę jego parametry, możliwości techniczne, wygodę użytkowania i, najczęściej, cenę. Statystyczny konsument ma już określony budżet, który może przeznaczyć na nowy gadżet lub rządzenie. Mało kto może pozwolić sobie na zakup sprzętu bez względu na ilość zer po przecinku, większości z nas nie stać na zmianę samochodu czy telefonu kilka razy w roku. Z tego powodu tak irytujące jest działanie producentów w kierunku planowanego postarzania produktu.

Mówiąc wprost – pełnowartościowe urządzenia już na starcie otrzymują status podobny do plastikowych sztućców – stają się prawie jednorazowe. To trochę tak, jakbyśmy byli zmuszeni codziennie jeść z nowego, plastikowego talerza a po posiłku wyrzucać go do kosza. Byłoby to nielogiczne, niepraktyczne, nieekonomiczne i nieekologiczne. Jak zatrzymać ten międzynarodowy proceder? Czy w ogóle jest to możliwe przy tak ogromnej skali produkcji?

Nie wyrzucaj – naprawiaj

W obecnej sytuacji mamy dwa wyjścia: poddać się zupełnie spiskowi planned obsolescence albo zacząć z nim walczyć. I nie chodzi tutaj o przysłowiową walkę z wiatrakami (bezpośrednie uderzanie w producentów o światowym zasięgu) ale o wykonywanie małych kroków. Najlepiej i najbezpieczniej zacząć od siebie, swojego osobistego sprzętu. Jakie urządzenie ostatnio przestało działać w Twoim domu? Skoro już straciło gwarancję producenta, może warto samemu spróbować je naprawić? Oczywiście jeśli ma się czas i ochotę na taką zabawę w majsterkowanie. Internet jest obecnie bardzo bogaty w filmiki i porady z praktycznie każdej dziedziny. Nawet jeśli nie jest się zawodowym malarzem, hydraulikiem czy serwisantem, na podstawie instrukcji specjalistów czy pasjonatów, można się wiele nauczyć.

 Przywrócenie drugiego życia zepsutemu urządzeniu to ogromna frajda i świadomość zaoszczędzonych kilkudziesięciu lub kilkuset złotych. Naprawa smartfona, laptopa czy miksera nie zawsze jest możliwa  w warunkach domowych. Warto zwrócić się wówczas do kogoś, kto może pomóc postawić ów sprzęt na nogi.

Joanna